wtorek, 30 grudnia 2014

Rozliczenie z rokiem 2014

     Jutro już ostatni dzień roku 2014 i należałoby się rozliczyć z postanowień z początku. Rok był intensywny. Starałam się jak mogłam wrzucać posty regularnie, ale nie zawsze się to udawało. Książek przeczytałam sporo. Nie wszystkie jednak były z dziedziny fantastyki. Odbyłam parę ciekawych spotkań. Jednych mniej udanych, innych całkiem ciekawych. Analizując przebieg wypadków mogę stwierdzić, że rok był interesujący.
     Pora najwyższa by zobaczyć co wyszło z postanowień książkowych 2014.


     1. "Podniebna Wojna" Adrian Tchaikovsky

     Przeczytana. Czeka na swoją kolej do opisu.

     2. "Prawo Caine'a" Matthew Woodring Stover

     Przeczytana. Czeka na swoją kolej do opisu.

     3. "Namiestniczka" Księga III Wiera Szkolnikowa


     4. "Wojna w Blasku Dnia " Księga I Peter V. Brett

     Kupiona. Czeka w kolejce do przeczytania.

     5. "Wojna w Blasku Dnia" Księga II Peter V. Brett

      Kupiona. Czeka w kolejce do przeczytania.

     6. "Węzeł bez końca" Stephen Lawhead

     Kupiona. W trakcie czytania.

     7. "Starcie Królów" George R.R. Martin


     8. "Ja Inkwizytor. Głód i Pragnienie" Jacek Piekara


     Myślę, że wyszło całkiem nieźle. Książki, które chciałam, kupiłam, a większość przeczytałam. Pora przygotować kolejną listę :-) 

     Życzę szczęśliwego Nowego Roku i góry książek.

wtorek, 2 grudnia 2014

Pierwsze samodzielne zadanie Willa


     "Zwiadowcy. Czarnoksiężnik z północy" to już piąty tom z serii napisanej przez Johna Flanagana. Książki cieszą się dużą popularnością wśród młodzieży i nie ma się co dziwić. Przygody Willa przedstawione w prosty sposób są zrozumiałe dla każdego. Siła przyjaźni, szlachetne postawy, nieskazitelni bohaterowie i zwycięstwo dobra nad złem może i są oklepane, ale gdy jest to wszystko zgrabnie napisane przyjemnie się czyta. O czym zatem jest kolejny tom?
     Opis:
     Will osiąga wymarzony cel - zostaje przyjęty w poczet zwiadowców i otrzymuje przydział do położonego na wyspie lenna Seacliff. Życie płynie tam spokojnie, nie dostarczając Willowi zbyt wielu okazji do wykorzystania nabytych podczas nauk u Halta umiejętności. Sytuacja ulega radykalnej zmianie, gdy Seacliff odwiedza dawno niewidziana towarzyszka dzieciństwa, Alyss. Piękna, pełna wdzięku dziewczyna ukończyła nauki u Mistrzyni Służb Dyplomatycznych Zamku Redmont. Alyss przekazuje Willowi pewna wiadomość. Młody zwiadowca musi opuścić swą przytulną chatę i udać się na Północ, do lenna Norgare. Czy tajemnicze i groźne wydarzenia, jakie ostatnio mają tam miejsce, wiążą się z czarną magią, czy może istnieje jakieś realne wytłumaczenie pozornie niepojętych spraw?

     Minęło pięć lat od wydarzeń z ostatniej książki, a więc bohater jest już dorosłym młodym mężczyzną. Jak się dowiedzieliśmy z opisu Will dostał swój przydział w lennie Seacliff, gdzie wiedzie spokojny żywot do czasu aż pojawia się Alyss, a on sam otrzymuje wiadomość od Halta i Crowley’a. Na ich rozkaz ma udać się do zamku Macindaw w lennie Norgate. W przebraniu rybałta wyrusza na swoją pierwszą poważną misję. W lennie Norgate lord Syron zachorował na tajemniczą chorobę. Niektórzy podejrzewają, że to sprawka legendarnego czarnoksiężnika - Malkallama. Will będzie musiał to wyjaśnić.

     W książce ponownie pojawiają się Skandianie, a także zły charakter John Buttle. Zabawnym motywem jest piosenka wymyślona przez Willa o Halcie.

      "Zwiadowców" jak zwykle czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Prosty język jakim posługuje się Flanagan nie pozostawia wątpliwości, że nie jest to książka o skomplikowanym wątku. Nie zmienia to faktu, że można się przy niej zrelaksować. Nie polecam jednak dojrzałemu czytelnikowi, poszukującemu głębszego sensu. Lepiej poszukać czegoś innego. Dla kogoś kto poszukuje magi w książce też nie jet to dobry wybór. Tego tu nie znajdziecie. Za to młody czytelnik lubujący się w przygodach, opowieściach o przyjaźni, jak najbardziej odnajdzie się w świecie Willa.

     Życzę przyjemnego czytania :-)

wtorek, 25 listopada 2014

Liebster blog Awoard

     Dzisiejszy post jest dość nietypowy, a mianowicie dotyczy nominacji do Liebster blog Award. trochę zajęło zanim napisałam odpowiedzi ;-) Teraz pozwolę sobie skopiować fragment tekstu z bloga Co myślę o, z którego właśnie dostałam nominację, mam nadzieję, że się nie obrazisz. To informacja, o co mniej więcej chodzi.

     Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogerów o niższej liczbie obserwatorów, co daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.

     Pora na odpowiedzi:-)

1. Jaką książkę zabierzesz na bezludną wyspę?

      Książek, które lubię jest całkiem sporo. Ulubionych znacznie mniej. A ta jedna wyjątkowa, z która miałabym się nie nudzić...najchętniej zabrałabym całą serię "Cienie Pojętnych", ale jak jedna to "Imperium Czerni i Złota" Matthew Woodring Stovera. To książka, która ma wiele wątków, liczne wielobarwne i niejednoznaczne postacie, intrygi, zdrady, polityka. Czego chcieć więcej :-)

2. Co najbardziej denerwuje cię w zachowaniu innych blogerów?

     Rzadko zaglądam na inne blogi, a osobiste spotkanie opisywałam niedawno :-/ To co zaobserwowałam nie jest niczym miłym. Co mnie denerwuje? Ciężko stwierdzić skoro nie siedzę aż tak w temacie.

3. Co cię skłoniło do blogowania?

     Możliwość pisania i dzielenia się opiniami o książkach.

4. Jak sobie radzisz z brakiem weny do pisania?

     Raczej słabo. Często piszę na ostatnią chwilę :-(

5. Jak bardzo ważna jest dla ciebie okładka książki? Czy interesująca oprawa bardziej zachęci cię do jej przeczytania?

     Pierwsze na co zwracam uwagę, to grubość książki. Im obszerniejsza tym lepiej. Okładka książki nie jest taka ważna, chociaż jak jest ciekawa oprawa graficzna to miło pocieszyć oko. Jednak ładna okładka, zależy co ktoś przez to rozumie, nie oznacza ciekawej książki. Dlatego się tym nie sugeruję.

6. Czy od zawsze byłeś/byłaś molem książkowym? Czy jakieś wydarzenie lub osoba zachęciły cię do czytania?

     W dzieciństwie nie byłam molem książkowym, a czytanie wcale nie przychodziło z łatwością(to przez astygmatyzm), ale w wieku jakiś jedenastu, dwunastu lat jakoś tak wyszło, że zaczęłam sięgać po książki.

7. Z którym bohaterem lub bohaterką książki poszedłbyś/poszłabyś do kawiarni?

     Ciężki wybór, ale chyba byłby to Mordimer Madderdin. Posiada rubaszny humor, jest inteligentny i ma mocną głowę ;-)

8. Czym twoim zdaniem jest spowodowany spadek czytelnictwa w Polsce?

     Myślę, że z jednej strony jest to bylejakość czytania. Nie ma takiego nacisku by czytać poprawnie. Dawniej osoba tak zwana dukająca była piętnowana, teraz przechodzi się nad tym do porządku dziennego. Z drugiej strony jest to nierozumienie tekstów czytanych. Można to łatwo zauważyć czytając komentarze na różnych forach internetowych. Po trzecie, niestety książki są drogie :-( Po trzecie dostępność innych mediów i tutaj należy się zastanowić, czy robienie badań na temat czytania jest adekwatne do wyników. Ludzie przenieśli swoje życie do internetu i tu nie można zaprzeczyć sporo czytają. Choćby to były małe artykuliki, plotki itp. zawsze jest to coś. A wracając do pytania, można byłby mnożyć odpowiedzi o czytelnictwie w Polsce.

9.. Czy pamiętasz swoją pierwszą przeczytaną na poważnie książkę? Pomijając lektury szkolne.

    Szczerze mówiąc nie pamiętam, ale książka, która skierowała moją uwagę na fantastykę to "Woja o Raj" Stephena Lawheada.

10. Najbardziej udana ekranizacja książki?

     Nie ma takiej, ale każdą ekranizację można oglądnąć, aby zobaczyć jak ktoś zinterpretował pierwowzór.

11. Lubię czytać książki, bo...

     Tutaj można by się rozpisywać na ten temat. Napisze tylko, że dają ogromne możliwości wyobraźni. Więcej na ten temat pisałam w moich postach o introwertykach i ekstrawertykach w świecie książek.


     Odpowiedziałam na pytania i pora żeby teraz kogoś nominować. Wiem, że miały to być blogi z małą ilością wyświetleń i nie mogą być to blogi już nominowane, ale aż tak w tym nie siedzę i dlatego wybrałam blogi, które znam. Oto one:
    Wszechstronnie zaczytana
    W cieniu książek
    Nałogowy książkoholik
    Pro czyli za 
    Kawa z cynamonem
     Pora  na pytania :-)
  1. Książka, którą czytałaś/eś więcej niż raz lub zamierzasz do niej wrócić to...
  2. Kocham książki bo...
  3. Co daje Ci blogowanie?
  4. Jaki bohater/a jest dla Ciebie wzorem?
  5. Czym się kierujesz przy wyborze książek?
  6.  Jak ważna jest dla ciebie opinia innych blogerów o książce, którą zamierzasz  przeczytać i opisać?
  7. Wolisz wersję papierową czy ebook? Dlaczego?
  8. W jakim miejscu najbardziej lubisz czytać?
  9. Jak twoim zdaniem odbierany jest świat blogerów książkowych?
  10. Książka, która zmieniła moje życie to...

wtorek, 11 listopada 2014

Tajemnicze bractwo Vis Maior




     Dzisiaj obiecany wpis o książce Sir. B. Angel "Oko Kanaloa. Szyfr wtajemniczenia". Jak niedawno pisałam, autorkę poznałam osobiście - link do posta będzie na dole. Żeby dostać książkę musiałam się trochę natrudzić. Nie widziałam jej stacjonarnie :-( Najpierw chciałam ją zamówić w Bonito, ale jak się zdecydowałam na kupno to była niedostępna. Następnie zamówiłam na allegro, ale i tu napotkałam trudność. Sprzedający oznajmił, że nie ma jej na magazynie, oddał pieniądze i tyle byłoby z tego :-( W końcu zamówiłam w Epiku i tu bez problemu odebrałam po trzech dniach :-)

     Opis:

     "Oko Kanaloa: Szyfr Wtajemniczenia" to pierwsza część opowieści o młodej dziewczynie, która przypadkiem wpada na ślad tajemniczego stowarzyszenia. Chcąc dogłębnie poznać organizację, wchodzi w jej szeregi i dowiaduje się o istnieniu istot, które dotąd znała jedynie z bajek. Vis Maior (Siła Wyższa) okazuje się tajnym bractwem, które ma na celu utrzymać świat w błogiej nieświadomości o zagrożeniu ze strony istot magicznych. Jego antagonista, Neftyda (Czarny Księżyc) w tym czasie próbuje dostać się do siedliska demonów i uwolnić je...

     Książka zaczyna się fajnym prologiem, gdzie mały chłopiec podczas przyjęcia zakrada się na strych i odnajduję tajemniczą księgę. Zafascynowany zaczyna czytać, a my wraz z nim poznajemy przygody dziewczynę o imieniu Sheyla. Młoda studentka dostaje za zadanie napisać artykuł o bliżej nikomu nie znanym, nowym studencie - Blake Hunt. Gbur nie chce z nią rozmawiać. Ignoruje wszystkie jej pytania, a w dodatku ma zwyczaj w irytujący sposób znikać. Sheyla nie odpuszcza i przez swój upór trafia za swoim obiektem na spotkanie stowarzyszenia, a nawet zostaje członkiem bractwa. Tutaj zaczynają się schody, bo przez Hunta wpada w coraz większe opały, a nawet prawie zostaje przez niego przehandlowana za informację.

     Zarówno Sheyla jak Hunt zapewniają, że nie darzą się sympatią, ale wyczuwa się napięcie między nimi. Nie ma tu ckliwego romansu, ale jakaś tam fascynacja, chociaż bohaterowie będą się tego wypierać, a nawet układać życie z zupełnie kimś innym.

     Oprócz wspomnianych już Sheyla i Hunta mamy tu również przyjaciół dziewczyny. Śliczną Cassie oraz komputerowca Prestona. O ile z początku irytowała mnie i to strasznie, główna bohaterka, z czasem jakoś do niej przywykłam. Hunt ze swoim, jestem najlepszy, wpisuje się w obraz historii. Preston, gdzieś tam się przewija i pokazuje, że zależy mu na przyjaźni. Natomiast, jeśli chodzi o Cassie to przyznaję, że nie przypadła do mojego gustu. Na szczęście nie jest jej aż tak dużo.

     Akcja jest w dość dobrym tempie. Wątki następują jeden po drugim i nie musimy się martwić, że się pogubimy. Czyta się bardzo dobrze. Widać, że autorka czerpie przyjemność z pisania i nie ma problemu z przelewaniem myśli na papier :-)

     Ciekawa historia, odrobina humoru oraz szczypta ironii to zdaje się przepis na tą książkę ;-) Polecam chociaż w moim odczuciu bardziej przypadnie do gustu młodym kobietą!

     P.S. Jest już dostępny drugi tom "Oko Kanaloa: Tajemnica Ducha", ale niestety tylko jako ebook :-(

oraz

wtorek, 4 listopada 2014

Uwięzieni w grze komputerowej


  Co by było, gdyby gra komputerowa przeniosła i uwięziła nas w czasie rozgrywki? Na takie pytanie zdaje się odpowiadać "Hyperversum" Cecilii Randall. Osobiście książka nasuwa mi na myśl anime "Sword Art Online". Tam również bohaterowie zostają uwięzieni w grze, zawierają przyjaźnie, sojusze z innymi graczami oraz dążą do przejścia wszystkich levelów. W książce oczywiście nie przechodzi się etapów i nie zdobywa punktów. Gracze z "Hyperversum" przenieśli się bowiem w czasie.

     Opis:

     Ostrzegali cię przed spędzaniem całego wolnego czasu w wirtualnym świecie gier komputerowych? Mieli rację...

     Wyobraź sobie komputerową grę RPG, która pozwala nie tylko śledzić losy bohaterów, ale wejść w ich skórę. Która zaciera granicę pomiędzy rzeczywistością a światem wirtualnym.

     Ta gra nazywa się Hyperversum.

     Daniel, Ian i Jodie przenoszą się do XIII- wiecznej Francji, żeby w świecie wirtualnym przeżyć największą przygodę swojego życia. W wyniku awarii systemu fikcja miesza się z rzeczywistością, a powrót do teraźniejszości wydaje się niemożliwy. Przed bohaterami pojawiają się nieoczekiwane wyzwania. Czy Ian uratuje ukochaną z przeszłości? Czy Daniel pokona strach i z chłopca stanie się mężczyzną? Czy Jodie odnajdzie się w roli średniowiecznej damy? Czy ich przyjaźń przetrwa próbę czasu i przestrzeni?

     Sześcioro graczy, o tym, że jest jeszcze Martin, Donna i Carl opis nie wspomina,  przenosi się w czasie. Od samego początku nie idzie za dobrze. Podczas sztormu przyjaciele zostają rozdzieleni. I tak czworo z nich trafia do francuskiego miasteczka pod jurysdykcją Angielską. Tam muszą zmierzyć się z okrutnym szeryfem Derangale. Trafiają do więzienia, z którego udaje im się uciec, a następnie znajdują się na terenie Francji. Dziewczyna, z którą uciekali okazuje się szlachetna damą. Za to, że udzielili jej pomocy trafiają pod skrzydła jej opiekuna, hrabiego de Ponthieu. Próbują odnaleźć zaginionych przyjaciół, a w międzyczasie muszą się zmagać z średniowieczną rzeczywistością. Bohaterowie dość szybko przystosowują się do nowych warunków i nie raz udowadniać będą, że są godni zaufania.

     Autorka skupia się raczej na męskich postaciach, przez co śledzimy akcje oczami Daniela oraz Iana. Jodie mimo iż została wymieniona w opisie jest jakby postacią poboczną. Nie ma co narzekać ponieważ wiele się dzieje. Ze spisku trafiamy na turniej, a z turnieju wyruszamy na bitwę.

     Akcja podparta jest historycznymi wydarzeniami, a postacie fikcyjne wymieszane są z rzeczywistymi. Taki miks pozwala bardziej uwiarygodnić opisane wydarzenia.

     Jeśli chodzi o pytania zawarte w opisie to wiadomo, nawet nie czytając można odpowiedzieć twierdząco i nie ma, co gdybać. Książka napisana jest prosto, ale nie znaczy, że jest zła. Czyta się ją dobrze, ale dla mnie nie jest jakoś super porywająca. Może przez to, że nie ma skomplikowanej fabuły. Wiadomo, co jest czarne, a co białe. Kto zły, a kto dobry. Bohaterowie nie mają trudnych, niejednoznacznych charakterów. Nawet historia miłosna jest potraktowana po macoszemu. Wydaje się jakby autorka bała się zagłębić w relacje między bohaterami. Można było z tych postaci wyciągnąć więcej. Ale, co ja się będę czepiać skoro książka odniosła sukces na świecie, a i z tego, co czytałam dużo ludzi wypowiada się o niej w samych superlatywach. Może mnie nie powaliła, bo nie jestem w odpowiedniej grupie wiekowej.

     Książka nie zachwyci doświadczonych czytelników, ale można ją przeczytać jako ciekawostkę i jak to mówię: przerywnik w ciężkim repertuarze ;-)

     Czytajcie, a otworzą się przed wami niezwykłe światy :-D

wtorek, 28 października 2014

Spotkanie z Sir B. Angel oraz Zjazd blogerów na Targach w Krakowie

     Na początek krótkie usprawiedliwienie  ;-) W zeszłym tygodniu nic nie wrzuciłam z tego względu, że były to dni bardzo intensywne. Zarówno zawodowo jak i prywatnie wiele się działo, a okropne przeziębienie oraz migrena niczego nie ułatwiały :-(

     Miał być dzisiaj post o książce, ale będzie o Targach i moich wrażeniach. Czy pozytywnych? Hmmm. Zależy w który dzień.

     Na Międzynarodowych Targach Książki w Krakowie pojawiłam się w czwartek i sobotę. W pierwszy dzień ponieważ zależało mi na spotkaniu z autorką, w drugi, a właściwie trzeci dzień Targów odbyło się spotkanie Blogerów Książkowych.

     Co do samego budynku EXPO: nowoczesny budynek, w środku całkiem przestrzenny, dwie oddzielne hale, sale seminaryjne, piętro przeznaczone na, jak to ładnie określają restaurację, chociaż bardziej przypomina to fast food. Nie czepiajmy się jednak. Po miejscu, w którym poprzednio odbywały się targi zdecydowanie wygląda to lepiej.

     Wystawców była cała masa. Oferowali książki z całkiem niezłymi rabatami. Oprócz znanych wydawnictw można się było zapoznać z tymi mniejszymi, niezależnymi. Oprócz książek były również komiksy i gry. Wybór ogromny.

     Oczywiście nie można zapomnieć, że Targi to możliwość spotkania z autorami. W sobotę do Pilipiuka była "kilometrowa" kolejka, ale nie o nim chciałam wam powiedzieć. Rok temu pisałam o debiutującej wówczas młodej pisarce Sir B. Angel i jej książce "Oko Kanaloa: Szyfr wtajemniczenia"
(wrzucę niedługo recenzję książki). Wymieniając z nią maile dowiedziałam się, że w tym roku będzie na Targach, o czym wam wspominałam. W czwartek mimo okropnego bólu głowy w skoczyłam w tramwaj i pognałam na spotkanie. Nie żałuję. Beata jest osobą bardzo pozytywną, wesołą, otwartą. Szybko łapie kontakt z ludźmi i przede wszystkim nie jest niedostępna i nadęta jak niektórzy pisarze. Pisze dobrą literaturę i przykre jest to, że nie jest tak promowana jak inni. Wiadomo, że wydawnictwa zarabiają na znanych nazwiskach, ale jest masę młodych pisarzy, którzy się przez to nie mogą przebić, a często maja o wiele więcej do powiedzenia w swoich powieściach niż ci popularni autorzy, którzy mam wrażenie, że kopiują od siebie, albo piszą w kółko o jednym i tym samym. No nic, może, jak więcej blogerów będzie pisać o tych bardziej niszowych autorach uda im się wybić.

     O ile z czwartkowego spotkania jestem bardzo zadowolona, przede wszystkim na Targach nie było dzikich tłumów i wszystko można było spokojnie pooglądać, tak sobota przyniosła rozczarowanie. Jak już kiedyś wspominałam jestem introwertykiem i najchętniej nie wychodziłabym z domu i właściwie nie wiem, co mnie podkusiło, by zdecydować się na Zjazd Blogerów Książkowych. Może chciałam poznać osoby o podobnych zainteresowaniach? Niedoczekanie. No dobra, poznałam jedną góra dwie dziewczyny, które siedziały obok mnie. Ogólnie na sali było na oko jakieś sto trzydzieści osób. Zgroza. Nawet w grupie na studiach nie maiłam tyle osób. Starałam się podejść do tego pozytywnie, ale kiedy Pan, który prowadził spotkanie w zastępstwie, sam nie wiedział, co mówić i robić miałam ochotę wyjść. Kilka osób tak zrobiło. Ja dzielnie została do końca. Pomijam fakt, że mieliśmy się przedstawiać jak na grupie wsparcia, a gdy doszło do połowy Pan stwierdził, że to i tak nie ma sensu, bo tylu osób się nie zapamięta. Odkrywcze. Wymuszona dyskusja o wyższości blogów piszących nie tylko o książkach, ale również o popkulturze, bo w tedy skaczą statystyki...no cóż, zostawię to bez komentarza. Jeśli miałbym określić to spotkanie powiedziałbym: żenujące.

     W tym samym dniu mało się odbyć bardziej kameralne spotkanie, jeśli dla kogoś około czterdziestu osób to niedużo, w knajpce o nazwie Kolanko, ale ponieważ Zjazd Blogerów okazał się dla mnie porażką, nie zdecydowałam się tam pokazać. Zresztą chyba się wyleczyłam z tego typu spotkań. Jeśli miałabym z kimś porozmawiać prywatnie to nie ma problemu, ale zdecydowanie nie na moje nerwy są spotkania z krzykaczami i tłumem.

     Mam nadzieję, że wasze przeżycia z Targów są o wiele lepsze :-)

wtorek, 14 października 2014

Hari ponownie wraca jako Caine


     Dzisiaj ponownie wkraczamy w świat Hariego Michaelsona czyli zabójcę Caine'a, a to za sprawą drugiego tomu "Ostrza Tyshalle'a" autorstwa Matthew Woodring Stovera.

     Opis:

     Na Ziemi Hari Michaelson był gwiazdą, w Nadświecie zaś znano go  jako Caine'a zabójcę. Z jego ręki ginęli najprawdziwsi królowie i książęta, niejedno państwo legło w gruzach -  a wszystko ku uciesze milionów widzów na Ziemi. Tym razem Hari - odarty z tożsamości Caine'a - musi stoczyć największą bitwę w swoim życiu, zmierzyć się z potężną korporacją rządzącą Ziemią i anonimowymi masami, gotową zniszczyć wszystko, co kocha. Wrogowie, starzy i nowi, zbroją się, żeby wystąpić przeciw niemu - samotnemu, bezsilnemu kalece. Chodzą słuchy, że Hari jest wrakiem i nie poradzi sobie w walce.

     Niektórzy chcieli by tego, ale okrutnie się oszukują...

     Hari ponownie musi się zmagać z niesprzyjającą klasą Uprzywilejowanych, Biznesmenów, Studiem oraz ze starymi i nowymi wrogami. Niektórzy sadzą, że niewiele może zrobić, ale Hari jest przecież Cainem, a to oznacza, że nie należy go lekceważyć. Ci, co krzywdzą jego rodzinę muszą ponieść tego konsekwencje.

     Książka utrzymuje wysoki poziom. Akcja dość szybka, bez zbędnego przynudzania. Bohater wciąż jest tym samym brutalem z problemami z poprzednich części. Nie można Caine'owi odmówić charyzmy i zacięcia. 

     W "Ostrzu Tyhalle'a" pełno jest odniesień do pokonywania własnych ograniczeń i słabości. Całkiem zgrabnie przedstawiony wątek rodzinny i przywiązania do przybranej córki, która zostaje odebrana Hariemu. Fantastyczne zakończenie, które zwiastuję bardzo ciekawy ciąg dalszy przygód Caine'a.

     Jedyny zarzut jaki mogę postawić autorowi to jego nie wyjaśnianie pewnych wątków, ani z poprzednich książek, ani z "Ostrza..."

     Ogólnie książkę czyta się bardzo dobrze. Najlepiej przeczytać od pierwszego tomu, a mianowicie "Bohaterowie Umierają"


     Książka nie jest dla każdego. Nie znajdziecie tu ckliwego romansu, a brutalną rzeczywistość. Jeśli macie ochotę na coś mocnego  to polecam.

wtorek, 7 października 2014

Stenwold szuka nowych sprzymierzeńców przeciwko Imperium




     "Morska Straż" Adriana Tchaikovskyego to już szósty tom o walce osowców z niżowcami w serii zatytułowanej "Cienie Pojętnych". Książki autora są znane i cenione na całym świecie. Nie każdemu  jednak mogą przypaść do gustu, gdyż nie są to lekkie opowiastki o prostych schematach. 

     Choć nie przepadam za wielotomowymi seriami, uważam, że jest to jedna z najlepszych z ostatnich lat jaką przeczytałam. 

     Najnowsza książka została wydana we wrześniu tego roku i jest to dziewiąty tom noszący tytuł "Wrota Mistrza Wojny". Już się nie mogę doczekać kiedy ją przeczytam :-)

     Wróćmy jednak do "Morskiej Straży" i tego, co się obecnie dzieje w "Cieniach..."

     Opis:

     Kolejny cień pada na Kolegium.

     Pomimo istnienia kruchego pokoju pomiędzy Imperium a Nizinami Stenwold Maker wie, że osowcy powrócą, by zagarnąć jego miasto. Gdy próbuje przygotować je na kolejną falę czerni i złota, w ukryciu rodzi się nowe zagrożenie dla jego ludu. Statki, które wypływają z portu Kolegium, są atakowane przez piratów. Niektóre przepadają bez śladu...

     Dotychczasowi sprzymierzeńcy Stenwolda, uśpieni rozpowszechnianymi kłamstwami i fałszywymi obietnicami, odsuwają się od niego, on sam zaś staje w obliczu zdrady czyhającej z każdej strony. A Imperium tylko czeka na pierwszy objaw słabości, by natychmiast uderzyć...Jednak osowcy nie są jedyną potęgą, której uwagę przyciąga Kolegium. I nawet oni mogą się okazać nie dość mocni, by powstrzymać siły gromadzące się w mroku - siły zwracające swe wygłodniałe spojrzenie w stronę miasta Stenwolda.

     Jak sam tytuł mówi, akcja ma wiele wspólnego z morzem, a właściwie wszystko, bo duża część książki rozgrywa się w odmętach wody. Stenwold wraz z grupą badawczą wyrusza na ekspedycję by odkryć kim są Morscy. W międzyczasie pająkowcy szykują niemiłą niespodziankę Kolegium. W oddali Imperium przygotowuje się do nowej kampanii. Wszystko zmierza do kolejnej wojny.

     W książce jak zwykle dużo akcji, wiele wątków, ciekawe dialogi i rozwiązania sytuacji. Bohaterowie nie szablonowi, wielowymiarowi. Nie brakuje podstępnych zdrad i to u bohaterów wydawać by się mogło bardzo przyjaźnie nastawionych. Bardzo dużo polityki i dyplomacji. Wszystko ze sobą jest wymieszane i dawkowane czytelnikowi. 

     Skończę teraz nad zachwytami i pomimo mojej sympatii do autora napisze coś niekorzystnego. Mam tu na myśli sam fakt powstania samej książki. Wprowadzono tu nowych bohaterów. Powstały nowe wątki, pozostawiając stare. Oczywiście wierzę w to, że autor do nich powróci, ale idąc tym tropem, tworząc nowe płaszczyzny można pisać serie w nieskończoność. Nie jest to moim zdaniem najlepszy pomysł. Nie będę dalej roztrząsać, czy książka powstała słusznie, czy też nie.

     Podsumowując książka "Morska Straż" jest dobra, ale nie najlepsza z serii. Zdecydowanie dla fanów Tchaikovskyego. Polecam czytać od pierwszego tomu, a najlepiej od krótkiego opowiadania "Pancerni" link poniżej:


     Miłej lektury :-)

wtorek, 30 września 2014

Mordimer w świecie kryminału


     Najnowszą książę o inkwizytorze "Ja, Inkwizytor. Głód i Pragnienie" Jacka Piekary sprawiłam sobie w czerwcu na urodziny. Książka została wydana 28 lutego 2014, a więc miałam lekkie opóźnienie ;-) To tylko cztery miesiące, nie jest tak źle ;-) Na Mordimera i jego przygody zawsze czekam z niecierpliwością i jest to jedna z niewielu książek, które kupuję w miarę na bieżąco.

     Opis: 

     Oto świat, w którym Chrystus zszedł z Krzyża i objął władzę nad ludzkością. Świat tortur, stosów i prześladowań.

     Mogę być waszym najgorszym koszmarem, jeśli tylko zechcecie.

     Imię jego Mordimer Madderdin - przed sąd inkwizycyjny posłał dziesiątki ludzi. 

     Nawet nie przypuszczasz, ile rzeczy da się wyrzeźbić za pomocą jednego dłuta.

     O czym jest inkwizytor? Oczywiście o alternatywnym świecie, w którym wierni słudzy Boży okrutnie karzą wszelkiego rodzaju czarowników, czarownice, trucicieli, bratających się z demonami. "...Głód i pragnienie" jest już ósmą książką o Mordimerze, a w kolejności wydarzeń piątą. Szczerze mówiąc drażni mnie takie skakanie z wydarzeniami przez autora, a przede wszystkim nie dokończenie serii rozpoczętych. Tym sposobem mamy tylko jeden tom o dzieciństwie Mordimera "Płomień i Krzyż" tom I. Nie mówię już o innych książkach, bo na kolejną część "Necrosis. Przebudzenie" to się chyba nie doczekam. Z tego, co mówi Jacek Piekara, ma on w planach napisanie zupełnie inne książki :-/ Trzeba się jednak cieszyć z tego, co jest. 

     W najnowszej książce "Ja, Inkwizytor..." mamy dwa opowiadania: "Wiewióreczka" oraz tytułowe "Głód i Pragnienie". Pierwsza opowiada o bardzo sprytnym Tomaszu Purcellu, który oszukał pewnych bardzo poważnych ludzi na sporą kwotę. A dlaczego zajmuje się tą sprawą Mordimer? Ano dlatego, że poważni ludzie maja wpływowych przyjaciół w Świętym Oficjum. Nie wszystko idzie tak jakby sobie tego życzyli, ale Mordimer nie jest głupi i bardzo szybko odkrywa, co się za tym kryje. Drugie opowiadanie przedstawia historię homoseksualisty i tego, co jest gotowy zrobić dla swojej miłości. Tutaj poznajemy bliźniaków, którzy będą później towarzyszyć Mordimerowi. 

     Opowiadania są zgrabnie napisane, ale o ile dobrze się bawiłam czytając, to po odłożeniu książki na półkę bardzo szybko zapomniałam o bohaterach. Nie powiem humor pozostał, ale wszystko jest tu wypłaszczone, brak zacięcia jakim charakteryzuje się w pierwszych tomach Mordimer (np."Sługa Boży" ). Chociaż bardzo lubię styl Piekary, bardzo lekki, dowcipny to niestety muszę przyznać, że jestem coraz bardziej zawiedziona kolejnymi tomami o inkwizytorze. Mamy tu kolejne wątki kryminalne, ale nic po za tym. Autor chyba utknął w schematach i nie wie jak z tego wybrnąć. Może pora skupić się na zakończeniu serii? 

     Książka zdecydowanie dla fanów serii i twórczości Jacka Piekary.

piątek, 26 września 2014

Targi Książki w Krakowie 2014 - zapowiedź

     Wielkimi krokami zbliżają się Targi Książki w Krakowie. Odbędą się 23 - 26 października 2014 w Międzynarodowym Centrum Targowo - Kongresowym EXPO Kraków. Nie jest to żadna reklama, a informacja dla zainteresowanych. Więcej możecie poczytać na stronie organizatora:


     Osobiście, jak co roku, na targi się wybieram :-D

      Jest ogromna lista wystawców więc przypuszczam, że każdy znajdzie co dla siebie. Prawdopodobnie będzie można liczyć na jakieś rabaty  na nowości, przynajmniej zawsze tak było. Będzie można spotkać się z autorami, w tym z Sir B. Angel, która podpisywać będzie "Oko Kanaloa: Szyfr Wtajemniczenia". Odbywać się będą warsztaty, quizy i składanie puzzli dla dzieci. Zapoznać się również będzie można z ofertą sklepów z grami logicznymi. I najważniejsze będzie masa stoisk z książkami :-)

     Warto się pojawić :-)

wtorek, 23 września 2014

Wyspa Myst. Jak książka ma się do gry?






     Po krótkiej przerwie powracam z nowym postem. Książkę, o której chciałbym dzisiaj opowiedzieć kupiłam na Hali Targowej za jedyne 3,5 zł :-) Warto się tam czasami wybrać w niedzielę rano :-)

     "Myst. Księga Atrusa" napisana przez Rand i Robyn Miller oraz David Wingrove jest oparta na popularnej w latach dziewięćdziesiątych grze "Myst". Nie jest ona opisem gry, ale powieścią osadzoną w niezwykłych światach zwanych Wiekami. Sama gra znalazła się na pierwszym miejscu listy najlepiej sprzedających się gier wszech czasów. Ich sprzedaż pobiła dopiero gra "The Sims" w 2000r. O czym zatem jest gar "Myst"? To klasyczna gra przygodowa. Gracz wciela się w człowieka, który dzięki specjalnej księdze przenosi się na wyspę Myst. Tam używając innych ksiąg napisanych przez Atrusa może przenosić się do innych światów zwanych Wiekami. Znalezione w każdym Wieku poszlaki pomagają poznać historie wyspy i jej mieszkańców. Gra ma kilka rozwiązań i wszystko zależy od nas i naszych wyborów. Więcej o grze możecie poczytać tutaj:


     Wróćmy jednak do książki, bo to ona jest bohaterem dzisiejszego posta. 

     Opis:

     D'ni to lud, który przez sześćdziesiąt tysięcy lat tworzył niezwykłą kulturę. Atrus jest ostatnim potomkiem D'ni. Odkrywa niezwykły świat swoich przodków. Państwo D'ni zginęło wiele lat przed jego urodzeniem, jednak stworzone przez nich dzieła żyją nadal.

     Głównym bohaterem jest Atrus, któremu towarzyszymy od chwili narodzin aż do siedemnastych urodzin i zarazem kulminacji wydarzeń. Wychowywany przez babcię bada świat w którym żyje, a są to surowe warunki. Mieszkają w tak zwanej Rozpadlinie jedynym miejscu, gdzie można schować się przed piekącym pustynnym słońcem. Przeprowadza różnego rodzaju eksperymenty dzięki czemu jest w stanie wyhodować rośliny, ocenić dlaczego wydmy się przesuwają oraz co znajduje się w glebie. Niespodziewanie, gdy Atrus kończy czternaście lat zjawia się jego ojciec i podziemnymi tunelami prowadzi do świata D'ni. I tu tak naprawdę zaczyna się dopiera jako taka akcja. Chłopiec uczy się nowych znaków i zaczyna pisać własną książkę, dzięki której będzie mógł stworzyć własny świat. Oczywiście wszystko komplikują relacje z ojcem, który jest zazdrosny o zdolności syna, ale zarazem chce go wykorzystać do naprawiania błędów w stworzonych przez siebie Wiekach. 

     Książka jest napisana bardzo prostym językiem. Szybko się czyta i wszystko byłoby cacy, gdyby nie parę "ale". Pierwsze rozdziały są jakby tylko zarysowaniem postaci Atrusa i pokazaniem jaki wpływ na jego rozwój miała Anna. Czytając miałam wrażenie jakby zostały wyrwane pewne wydarzenia z dziennika Atrusa. Może o to chodziło? Mało jest opisów przedstawionego świata. Można puścić wodze fantazji i wykreować, co się chcę, jednak nie zaszkodziłoby więcej środków stylistycznych. W komfortowej sytuacji są gracze, którym twórcy zapewnili realizm grafiki.

     Głównym wątkiem jest konflikt Atrusa z Ghenem, ale szczerze mówiąc mogło to zostać dużo lepiej przedstawione. Wiele interesujących pytań zostało nie rozstrzygnięte, a szkoda. Książka podobno powstała by pokazać, co działo się przed akcją przedstawioną w grze, co stało się z mieszkańcami D'ni, jak zginęli. Niestety nie dowiadujemy się niczego. O marnych ilustracjach się nie wypowiadam, bo szkoda gadać.

     Podsumowując: był dobry pomysł na książkę, ale wyszła nie ciekawa opowiastka. Z przykrością muszę stwierdzić, że dawno nie czytałam czegoś tak kiepskiego :-(

wtorek, 2 września 2014

Największe historie pisze się krwią



     Książka, którą prezentuję jest u mnie świeżynką, odstawiłam ją właśnie na półkę, a więc jeszcze nie ochłonęłam po jej przeczytaniu :-) Mowa tutaj o "Zimowych Godach" Briana Ruckleya. Szkocki pisarz, który działał w wielu organizacjach zajmujących się ekologią oraz rozwojem młodzieży sięgnął po pióro i zrobił rzecz bardzo słuszną. Jego debiutancka książka zasługuje na uwagę.

     Opis:

     W świecie bez Bogów między thanami Czystych Rodów i starożytnymi rasami panuje kruchy pokój.

     Ale zbliża się właśnie kolejna zima; armie Czarnej Drogi podejmują marsz na południe, a ich powrót z wygnania zwiastuje nowy wiek chaosu i wojen. Dla jednych nadchodzące czasy oznaczać będą szybką, straszliwą śmierć. Inni, zbyt zajęci zaspakajaniem własnych ambicji, nawet nie usłyszą szczęku oręża i nie zobaczą trupów, które zaścielają pola bitew. W tle kryje się człowiek, którego żądzę władzy zaspokoić może tylko osiągnięcie ostatecznego celu - nieśmiertelności.

     Mamy tu wielu bohaterów, ale ten główny to Orisan nan Lannis - Haig bratanek thana Anduriańskiego. Po napaści Czarnej Drogi i zabójstwie jego ojca w Kolglas, ranny ucieka wraz ze swym tarczownikiem Rothe. Wycieńczonych odnajduje dwoje Kyryninów, Ess'yr oraz jej brat wojownik Varryn. Okazuje się, że kobieta z klanu Lisów jest kochanką doradcy ojca Orisana, Inuriana,  który jest na'kyrim(czyli pół człowiek pół Kyrynin) posiadającym zdolności magiczne. Tych dwoje Lisów towarzyszyć będą Orisanowi przez cały czas, broniąc go i wskazując drogę. 

     Z drugiej strony mamy Czarną Drogę w tym Kanina i jego siostrę Wain z rodu Horin - Gyre, okrutnych Inkalimów oraz również Kyryninów, z tym że pozostającymi w stałym konflikcie z Lisami, Białe Sowy. W służbie Horin - Gyre i w pewnym stopniu panujący nad Białymi Sowami jest na' kyrim Aeglyss. Jest to niezwykle utalentowany młody człowiek, w którym Ekumena bardzo wyraźnie się odzywa. Nie w pełni jednak potrafi nad nią panować. Odrzucony, pełen bólu i gniewu próbuje znaleźć miejsce dla siebie i uznanie w oczach innych. 

     Oprócz tych bohaterów i wątków jest jeszcze wiele innych, w których dominują polityka, spiski, zdrady, chciwość i zemsta. Opowieść niezwykle wciąga. Postępujące po sobie zdarzenia nieubłaganie zmierzają do katastroficznego punktu kulminacyjnego. Epilog zapowiada bardzo ciekawy ciąg dalszy.

     Autora przyrównuje się do Roberta Jordana, George'a R.R. Martina i Davida Gemmela. Ja bym tutaj jeszcze dodała Stephena Lawheada oraz Stephena R. Donaldsona. Czyli jakby nie było klasyka gatunku określana mianem epickie fantasy bądź heroiczne fantasy. 

     "Zimowe Gody" to pierwszy tom z serii "Świat bez Bogów". Niestety pomimo, że na moim egzemplarzu widnieje rok wydania 2007 dalsze części nie zostały przetłumaczone na język polski. Wydawnictwo Kurpisz jak na razie milczy, co do wydania, gdyby jednak łaskawie odpisali, dam znać, co i jak. Dla tych, co wystarczająco znają angielski by cieszyć się lekturą, z tego co się orientuję kolejne tomy w oryginale dostępne są na Amazon. 

     Książkę zdecydowanie polecam!

wtorek, 26 sierpnia 2014

Tolkien i jego "Niedokończone Opowieści"


     Tolkien to legenda. Jeśli ktoś nie zna jego książek to zapewne kojarzy chociażby hooliwoodzką ekranizacje "Władca Pierścieni". Ten angielski filolog i pisarz uznawany jest za prekursora współczesnej literatury fantasy. Jest autorem wielu opowiadań o mitycznym świecie Śródziemia. Podobno znał w różnym stopniu ponad trzydzieści języków i tu ciekawostka uczył się polskiego, ale uważał go za trudny język i nie posługiwał się nim zbyt dobrze. Wydając "Władcę Pierścieni" nie spotkał się z przychylnymi opiniami, a wręcz przeciwnie. W Przedmowie "Władcy..." możemy przeczytać: "Paru ludzi, którzy przeczytali moją książkę, a w każdym razie ją zrecenzowali, uznało ją za nudną, absurdalną, niegodna uwagi.." Wniosek nasuwa się sam. Jeśli napisałeś książkę i ktoś w wydawnictwie uznał, że jest beznadziejna nie koniecznie oznacza, że taka jest. Może zyska rzesze fanów i osiągnie spektakularny sukces. Kto wie?

     Opis:

     Opowieść o Tuorze i jego przybyciu do Gondolinu, opis wyspy Numenor, historia Galadrieli i Celeborna, opowieści o klęsce na polach Gladden, wyprawie do Ereboru i poszukiwaniach Pierścienia przenoszą nas w rzeczywistość Śródziemia Pierwszej, Drugiej i trzeciej Ery, w czasy gdy rozgrywają się wydarzenia opisane w "Silmarillionie"; "Dzieciach Hurina"; "Władcy Pierścieni". Wśród zebranych w tej książce przez syna Tolkiena, Christophera, "niedokończonych opowieści" znalazły się utwory, które dopowiadają historię słynnego fantastycznego świata. 

     Książka jest zbiorem opowieści, tak jak jest zatytułowana niedokończonych. Część z nich wykorzystał Tolkien w swoich książkach, część jest alternatywną wersją, a część rozwinięciem tych zapisanych w książkach. Jedne są dłuższe inne krótsze, ale wszystkie przedstawiają świat Śródziemia i jego mieszkańców.

     Zdecydowanie jest to książka skierowana do fanów Tolkiena. Ktoś kto nie czytał niczego tego autora, a jest zainteresowany jego twórczością również może przeczytać i ocenić czy odpowiednio jest dla niego napisana i czy historie godne są zainteresowania. Moim zdaniem jak najbardziej, ale to do was należy wybór, czy przeczytać :-)

wtorek, 12 sierpnia 2014

Zwiadowcy zawierają sojusz ze Skandią


     Zwiadowca Will powraca w 4 już księdze zatytułowanej "Bitwa o Skandię". John Flanagan ponownie pokazuje nam zmagania się młodych ludzi z przeciwnościami losu. Australijski autor zaczął pisać o przygodach Willa dla swojego syna. Opowieści na dobranoc przerodziły się w cykl powieści, dzięki czemu możemy się zapoznać z jego twórczością :-) Do tej pory Flanagan napisał 12 książek z serii. Wszystkie są ze sobą powiązane więc nie polecam czytania wybiórczo.

     Opis:

     Z nadejściem wiosny Will i Evanlyn muszą porzucić bezpieczną chatę w skandyjskich górach. Kiedy szykują się do wyprawy ku granicy z Teutonią, Evanlyn nagle znika.

     Will wyrusza na poszukiwania, ale nawet uczeń zwiadowcy nie jest w stanie pokonać sześciu srogich temudżeińskich jeźdźców. Na szczęście w samą porę z pomocą nadchodzą Halt i Horece. Radość ze spotkania przyjaciół trwa jednak krótko. Okazuje się bowiem, że temudżeiński zwiad wiedzie za sobą wielką armię niepokonanych stepowych wojowników. Skandii i królestwu Araluenu grozi śmiertelne niebezpieczeństwo.

     Czy zaprzysięgli wrogowie staną do walki ramię w ramię, aby zwyciężyć?

     W poprzednim tomie "Ziemia Skuta Lodem" Will musiał zmagać się z uzależnieniem od ziela. Pomagała mu w tym królewska córka, Evanlyn. W górskiej chacie, do której udało im się uciec z niewoli, pokonali nałóg młodego zwiadowcy i przeżyli mroźną zimę. Teraz w "Bitwie o Skandię", gdy nastała wiosna postanowili podjąć trudną wędrówkę do domu. Niestety jak to zwykle bywa nie wszystko idzie zgodnie z planem. Najpierw spotykają temudżeińskich jeźdźców, później krótka radość ze spotkania przyjaciół Halta i Horace'a zostaje zakłócona ponownym spotkaniem z jarlem Erakiem.

     W obliczu nadciągającej armii, wrodzy sobie aralueńczycy oraz skandianie będą musieli połączyć siły by obronić mroźna krainę i nie dopuścić by poszła dalej. Wrogie obozy stają ramię w ramię by walczyć.Will, Halt, Horace, a nawet Evanlyn stoczą zacięty bój. Wszystko jak to w takich książkach bywa kończy się dobrze. Armia pustynnych jeźdźców zostaje odparta, a Skandia z  Araluenem zawierają traktat. 

     Książę, jak i całą serię, określa się kwintesencją przygody i młodości. Faktycznie wszystko to się tutaj znajduje. Historia jest prosta, ale pokazuje siłę przyjaźni, wytrwałość i determinację w dążeniu do celu. Will ma potencjał i może stać się bohaterem dla niejednego młodego człowieka. 

     Seria "Zwiadowcy" to książki skierowane dla młodzieży, ale nie przeszkadza to, by ktoś starszy sięgnął po tę pozycję. Czyta się przyjemnie i miło spędza czas. Jeśli ktoś nie lubi książek przygodowych, ale bez realistycznie krwawych  scen to nie polecam, ale gdy macie ochotę odpocząć od ciężkiej lektury to jak najbardziej możecie po nią sięgnąć.

czwartek, 7 sierpnia 2014

Ranking bohaterów książkowych

     Zastanawiałam się ostatnio nad najciekawszymi bohaterami z książek. Wzięłam pod uwagę ich charakter i przygody. W poniższym rankingu przedstawiam najlepszych według mnie bohaterów (nie tylko głównych) oczywiście z książek, które przedstawiłam na blogu i którzy warci są uwagi.

1. Caine/ Hari Michaelson, cykl książek "Akty Caine'a"

2. Tyrion Lannister, cykl książek "Pieśń Lodu i Ognia"

3. Major Thalryk, cykl książek "Cienie Pojętnych"

4. Daimon Frey/ Abbadon, cała seria o aniołach i demonach między innymi "Siewca Wiatru"

5. Arlen/ Malowany człowiek, cały cykl Petera V. Bretta

6. Durzo Blint, trylogia "Nocnego Anioła"

7. Kintar, "Paradoksy Młodszego Patriarchy"

8. Mordimer Madderdin, cały cykl o inkwizytorach Jacka Piekary

9. Lewis Gillies/ Llew, cykl "Pieśń Albionu"

10. Rinnelis Tyen, "Z Miłości do Prawdy"

wtorek, 5 sierpnia 2014

Baśniowy świat Sylfów






     Książka, którą dzisiaj prezentuję "Walka Sylfa", piszę to od razu by niezainteresowanym nie zawracać głowy, jest romansem osadzonym w baśniowym świecie i zdecydowanie skierowana do młodych kobiet. 

     Kanadyjska autorka L. J. McDonald swoją przygodę z pisaniem zaczęła od pisania wierszy, aż któregoś dnia nauczyciel angielskiego dostrzegł jej talent i zachęcił do napisania opowiadania. Pierwszą powieść napisała jako pracę domową, ale to "Walka Sylfa" przyniosła jej popularność. Jak na razie napisała jeszcze dwa tomy o Sylfach, ale nie są one przetłumaczone na język polski. Świat jaki opisuje w swojej książce to nic innego jak baśniowy romans. Jeśli marzy Wam się coś w stylu Kopciuszka to jak najbardziej morze Was zainteresować ta właśnie książka.

     Opis:

     Są obdarzeni niszczącą siłą i nieodpartym męskim urokiem. Lecz każdy z nich marzy tylko o jednym: aby znaleźć tę jedyną - swoją królową...

     Sylf to potężna magiczna istota. Lecz człowiek może zmienić go w niewolnika mrocznym rytuałem - ofiarą z życia młodej kobiety. Ale siedemnastoletnia Solie nie zamierza pokornie przyjąć wyznaczonej jej roli. Sama przejmuję władzę nad sylfem, dla którego miła być przynętą - młodym jak ona i niesamowicie pociągającym. Od tej chwili oboje nie będą bezpieczni ani w świecie sylfów, ani ludzi...

     Młoda dziewczyna z wioski, Solie, zostaje pojmana by przysłużyć się w przywabieniu sylfa. Nie wszystko jednak idzie zgodnie z planem i dziewczyna z ofiary staje się panem wojownika o nieprzeciętnej mocy. "Hej, ty", tak Solie zawołała do sylfa, przez co jego imię brzmi Hejty :-D Młody mężczyzna, istota, czy jak go nazwać uwalnia dziewczynę i ucieka. Oczywiście rozpoczyna się pościg za zbiegami. Ich tropem podążają inne sylfy  wraz ze swymi panami, między innymi (imiona sylfów) Maczuga, Szpon oraz rozdarty, pełen smutku Ril. Żeby było lepiej przejdą pod dowództwo nowej królowej, która tworzy rój. A kto jest tą królową? Oczywiście Solie :-) Co było dalej nie będę pisać, bo i tak zdradziłam za wiele. 

     Przez to, że przyzwyczaiłam się raczej do mocnych charakterów postaci w książkach, bohaterowie "Walki Sylfa" nie robią na mnie najmniejszego wrażenia. Są wręcz irytujący w swej prostocie. Solie to taka grzeczna dziewczynka, która nie popełnia błędów i jest wręcz obrzydliwie prawa. Hejty to ciapa, który wiernie podąża za swoją królową. Napalony Maczuga tylko szuka okazji by sobie ulżyć. W tym wszystkim jedynie Ril wypada jako tako. Nękany pragnieniami o skomplikowanej przeszłości przykuwa uwagę (przynajmniej bardziej niż inni)

     Cała historia bardzo prosta nie skłaniająca do jakiś większych refleksji. Sięgając po "Walkę Sylfa" nie ma się, co spodziewać czegoś oszołamiającego. Nawet opisy świata są jakby puszczone lekką ręką. Coś w stylu: "tu rośnie drzewo na wzgórzu, a w dole płynie rzeka" i to by było tyle jeśli chodzi o przyrodę. Jak na romans to tej miłości i uniesień też trochę mało. Czy  akcja leci szybko? Owszem, a nawet bardzo szybko, ale minus jest taki, że wszystko jest po łebkach, bez zagłębianie się w jakiś problem, ale co się dziwić książka ma tylko 319 stron. 

     Żeby nie było, że tylko narzekam jest też w książce całkiem sporo komicznych sytuacji, a więc można się pośmiać :-) Jest napisana płynnie, ale łopatologicznie, przez co czytanie jej to nie katorga i jeden wieczór w zupełności na nią wystarczy. 

     Książka zdecydowanie nie nadaje się dla dojrzałego czytelnika. Jeśli szukacie krwawych, brutalnych i dość realnych scen, to tego tutaj po prostu nie ma. Wszystko jest wydelikacone. Taka swojska sielanka. Przyznaję, że z tego typu romansów wyrosłam dawno, dawno temu i przez to nie przemawia ona do mnie.
     Dla młodych dziewczyn poszukujących romansu w stylu "Zmierzch" lub czegoś podobnego będzie jak najbardziej w porządku i takim osoba polecam. Miłego czytania :-)

wtorek, 29 lipca 2014

Roshun Ash i jego zemsta


     "Zemsta Wędrowca" jest kontynuacją "Wędrowca" opowiadającą o mistrzu assasynów. Autorem książek jest Col Buchanan. Brytyjski pisarz debiutował w 2010 roku właśnie "Wędrowcem". Szczerze mówiąc po przeczytaniu nie interesowałam się, czy będzie kontynuacja. Natomiast kiedy już zobaczyłam ją w księgarni, w dodatku w bardzo korzystnej cenie, nie mogłam jej nie kupić :-)

     Opis:

     Ash, mistrz elitarnego bractwa zabójców, i jego młody uczeń Nico wyruszyli w Wędrowcu na samobójczą misję, z której powrócił tylko jeden z nich. Pchany gniewem i rozpaczą Ash podejmuje samotną wędrówkę do Bar - Khos, jedynego miasta, które nie uległo jeszcze brutalnej sile Imperium Mann. Jego mury oblega cała imperialna armia. Dowodzi nią osobiście bezwzględna władczyni Imperium. Tu właśnie Ash zamierza przeprowadzić swój plan. Lecz jego misja nie jest już misją bractwa i żeby ją wypełnić, będzie musiał sprzeniewierzyć się wszystkiemu, o co walczył przez całe życie.

     Stary, doświadczony oraz jeden z nielicznych ocalałych assasynów pogrąża się w smutku po stracie swojego ucznia. Zemsta za śmierć młodego Nico jest dla Asha siłą napędową. W samobójczej misji próbuje zbliżyć się i zabić władczynię potężnego Imperium Mann. Wierzy, że dokonując swojej zemsty powstrzyma zalewające świat siły imperialne. 

     W Bar - Khos spotykamy ponownie żołnierza Bhana, który został adiutantem generała Creeda. Oprócz swoich lęków, które są zupełnie zrozumiałe służąc na Tarczy, która w każdej chwili może paść, ulega silnemu pożądaniu. Loczek, młoda prostytutka bardzo chętnie dzieli się z nim swoim ciałem. W ten sposób jest w stanie przeżyć w mieście, któremu grozi upadek. 

     Che ogarniają coraz większe wątpliwości, co do postępowania pobratymców z Imperium. Czy będzie próbował odkupić swoje winy?

     Col Buchanan w "Zemście Wędrowca" dość dobrze radzi sobie z głównym wątkiem, jak i tymi pobocznymi. Akcja zgrabnie przeplata się by w końcu  połączyć się w całość. Nie brakuje chwil napięcia, grozy, smutku, ale i radości z drobnych zwycięstw. Bohaterowie są o dość ciekawych charakterach. Na szczególna uwagę zasługuje Che i jego rola jako agenta. 

     Książkę czyta się dobrze. Nie jest napisana trudnym językiem i nie ma nadmiernego patosu. Nie ma herosów i oprócz Asha, który jest już dość stary, występują normalni ludzie ze swoimi problemami i lękami. 

     Podsumowując kontynuacja "Wędrowca" wypadła całkiem nieźle i polecam ją przeczytać :-)
    

czwartek, 24 lipca 2014

Dlaczego nie mam dodanych obserwatorów?

     Dzisiaj krótki post wyjaśniający "dlaczego nie mam dodanych Obserwatorów?", które to pytanie parokrotnie zostało do mnie skierowane. Zacznę od tego, że bloga prowadzę by podzielić się moim skromnym zdaniem oraz spostrzeżeniami odnośnie książek, które przeczytałam. Zakładając "Cień Smoka" nie zakładałam, że będę czerpać z tego korzyści materialne i odpowiadając na kolejne pytanie: nie, nie zarabiam na moim blogu, ani nie dostaję darmowych książek. Wszystko, co jest na blogu jest moją własnością. Książki kupiłam sama lub też dostałam w prezencie od bliskiej osoby[oczywiście ze wskazaniem ;-)] Gdyby było inaczej poinformowałabym o tym.

     Wracając do sprawy z Obserwatorami, nie czekam na to aż jakieś wydawnictwo, czy też postronne osoby zwrócą się do mnie bym zrobiła im darmowa reklamę, a mam wrażenie, że takie osoby zwracają się do blogerów po sprawdzeniu ile maja wyświetleń i właśnie Obserwatorów. Jeśli ktoś ma ochotę nawiązać ze mną kontakt niech poczyta o tym, co i jak piszę, a później proponuje jakąkolwiek współpracę. Inaczej moim zdaniem mija się to z celem ponieważ jak już pisałam przy okazji postu "Co sądzę o współpracy blogerów z wydawnictwami"(link na dole) nie zamierzam pisać pod dyktando i wychwalać pod niebiosa coś, co nie spełnia moich oczekiwań. To tyle jeśli chodzi o współpracę.

      W przypadku czytelników, czyli Was, nie uważam by dodawanie obserwatorów miało jakikolwiek sens. Czy to, ilu Was jest motywuje innych do zaglądania tutaj? Możliwe, ale myślę, że ważniejsza jest treść tego co piszę, a nie statystyczna ilość i publiczne pokazywanie: tak, ja tutaj jestem obecny/a. 

     Teraz część praktyczna :-) Do bloga zawsze można zrobić zakładkę, można również skorzystać z newslettera i dzięki temu, gdy pojawi się nowy powiadomienie znajdziecie na mailu. I ostatnie chyba najważniejsze: posiadając konto na Google (jest tam taka zakładka Obserwatorzy) można dodać blog, który się obserwuje. Co prawda Wy nie widzicie ilu Was jest, ale ja, tak. 

    To by było na tyle jeśli chodzi o Obserwatorów. Mam nadzieję, że zrozumiecie moje stanowisko w tej sprawie i wykażecie się wyrozumiałością. Pozdrawiam :-)

wtorek, 22 lipca 2014

Lorkin u Zdrajców






     "Misja Ambasadora" Trudi Canavan to książka, która rozpoczyna kolejną trzytomową serię "Trylogia Zdrajcy". Jest to kontynuacja sławnej "Trylogii Czarnego Maga". Czy lepsza od poprzednich części? Przekonajmy się.

     Opis:

     Jako syn nieżyjącego Wielkiego Mistrza Akkarina, wybawcy miasta, oraz Sonei, niegdyś dziewczyny ze slumsów, a obecnie Czarnego Maga, Lorkin musi stawić czoło dziedzictwu heroizmu i żądzy przygód. Kiedy więc Mistrz Dannyl obejmuje stanowisko Ambasadora Gildii w Sachace, Lorkin zgłasza się na jego asystenta w nadziei, że uda mu się dokonać jakichś wielkich czynów.

     Kiedy nadchodzi wieść, że Lorkin znalazł się w niebezpieczeństwie, prawo zakazujące Czarnym Magom opuszczania miasta pozwala Sonei jedynie mieć nadzieję, że Dannyl pomoże jej synowi. Na dodatek Cery potrzebuje jej pomocy jak nigdy dotąd: ktoś morduje Złodziei, a kiedy ofiarą pada rodzina Cery'ego, dawny przyjaciel Sonei odkrywa, że Łowca Złodziei posługuje się magią.

     Albo kolejnych Złodziei zabija ktoś z Gildii, albo na ulicach Imardinu znów pojawił się dziki mag. Tym razem ma on jednak pełną kontrolę nad swoją mocą - i nie waha się używać jej, by zabijać.

     Canavan tym razem zmieniła i zamiast bohaterki mamy młodego, niedoświadczonego mężczyznę. Lorkin w swoim życiu niczym się nie wyróżniał i niczego wielkiego nie dokonał, w przeciwieństwie do swoich sławnych rodziców, ale wszystko przed nim. Rzuca się na głęboka wodę i obejmuje stanowisko asystenta ambasadora i to gdzie, w Sachace. Jeszcze nie tak dawno Kyralia przeżyła najazd tych zupełnie odmiennych kulturowo ludzi. Nie można powiedzić, ambasadorów przyjmują serdecznie choć z niejakim dystansem. Jedynie Ashaki Achati daje Dannylowi, znając jego preferencję, sygnały do bliższego poznania. Lorkin nie ma tyle szczęścia. Jako syn dwóch najbardziej, lekko mówiąc nielubianych w Sachace magów, staje się obiektem zamachu. Uratowany przez służącą ucieka z nią do Zdrajców i tam pozostaje w niewoli.

     Drugim wątkiem jest poszukiwanie dzikiego maga w Imardinie, w co angażuje się Sonea. Pomaga jej nie kto inny jak dawny ciemiężyciel Mistrz Regin. Oczywiście pojawiają się jeszcze nowe postacie w tym córka Cery'ego Anyia, Forlie, Skellin, Tyvara czy Riaya. 

     Osobiści bardziej zainteresował mnie wątek Lorkina i jego przygód. Jego pobyt u Zdrajców przynosi wiele ciekawych informacji i co za tym idzie wiele wyjaśnia w tym niedomówienia z "Trylogii Czarnego Maga". Natomiast jeśli chodzi o Soneę to powiem krótko: to już było.

     Książka jak dla mnie lepsza od poprzednich autorki. Porusza ważne i cały czas aktualne sprawy między innymi miłość homoseksualną oraz feministyczne przywództwo kobiet. Nie jest kolejnym czytadłem i mogę ją spokojnie polecić.

wtorek, 15 lipca 2014

Cain'e zabójca czy Hari gwiazda?


     Książek o wyrazistym bohaterze z charakterem nie jest znowu tak dużo jakby się mogło wydawać. Więc tym bardziej cieszą takie perełki jak cykl książek "Akty Caine'a" Matthew Woodring Stovera. Drugi tom, a zarazem część I nosi tytuł "Ostrze Tyshalle'a". W nim poznajemy nieco wcześniejsze losy Hariego Michaelsona, ale jest to oczywiście przeplatane z czasami ówczesnymi dla bohatera. Całkiem ciekawie i dość skomplikowanie. Takie książki lubię :-)

     Opis:

     Na Ziemi Hari Michaelson był gwiazdą, w Nadśwecie zaś znano go jako Caine'a - zabójcę. Z jego ręki ginęli najprawdziwsi królowie i książęta, niejedno państwo legło w gruzach - a wszystko ku uciesze milionów widzów na Ziemi. Tym razem Hari - odarty z tożsamości Caine'a - musi stoczyć największą bitwę w swoim życiu, zmierzyć się z potężną korporacją rządzącą Ziemią i anonimowymi masami, gotową zniszczyć wszystko, co kocha. Wrogowie, starzy i nowi, zbroją się, żeby wystąpić przeciw niemu - samotnemu bezsilnemu kalece. Chodzą słuchy, że Hari jest wrakiem i nie poradzi sobie w walce.

     Niektórzy chcieliby tego, ale okrutnie się oszukują.

     Hari choć kaleka wciąż pozostaje sobą. Nie daje się nabrać na ciepłe słówka, chociaż tych jest mało w stosunku do niego. Szczery do bólu, inteligentny o skomplikowanym życiorysie nie ugnie się przed niczym by chronić tych, których kocha. Niby proste, ale w przypadku Hariego/ Caine'a nic nie jest takie na jakie wygląda. Postać, którą stworzył Stover jest o tyle fajna, że nie jest to patetyczny bohater, ucieleśnienie wszelkich cnót, oraz oddzielający gruba kreską dobro od zła. Nie. To facet z krwi i kości z masą problemów, które potrafi rozwiązywać. Bez przyświecającej wyższej ideologi, realista twardo stąpający po ziemi, w końcu nie raz dostał po czterech literach ;-)

     O wcześniejszych losach dowiadujemy się od Krisa, który na szkoleniu dla aktorów poznaje młodego Hariego i w pewien sposób się z nim zaprzyjaźnia. Kris przechodzi transformację by upodobnić się do elfa i tym samym trafia do Nadświata dość dobrze przygotowany. Zrządzeniem losu staje się przybranym synem króla elfów, co niestety niesie ze sobą straszliwe skutki. Istoty nadprzyrodzone zaczynają umierać, a wszystko przez wirus HRVP. Co zrobić, jak im pomóc? Rozwiązanie będzie próbowała znaleźć Shanna/ Pallas Ril.

     Ważnymi postaciami, chociaż po przeczytaniu "Bohaterowie umierają" można było przypuszczać, że ich rola się zakończyła, są Ma'elKoth obecnie Tan'elKoth, z którym Hari pozostaje w stałym kontakcie oraz Arturo Kollberg, który niejednych kłopotów dostarczy.

     Akcja książki jest w dobrym tempie. Wątki przeplatają się ze sobą. Skaczemy z Nadświata do naszego, realnego świata. Można się w tym pogubić, ale wprawny czytelnik da radę i jeszcze będzie zadowolony, że sprawy się coraz bardziej komplikują ;-)

     Książkę zdecydowanie polecam!!!

czwartek, 10 lipca 2014

Relacja z Jarmarku Świętojańskiego

     Czytając fantastykę zanurzamy się w świat często bardzo odrealniony. Są jednak takie książki, których autorzy swoją akcję umieszczają w czasach zbliżonych do średniowiecza. Osobiście lubię takie klimaty, a gdy jeszcze można zobaczyć na żywo jak to mniej więcej wyglądało, dlaczego nie skorzystać. Tak było ostatnio. 20.06.2014 odbyły się tradycyjne wianki. W Krakowie na bulwarach niestety odbył się tylko pokaz sztucznych ogni. Koncerty rozrzucone były w różnych częściach miasta. Jeśli chodzi o fajerwerki trwały bardzo krótko. Nie jestem fanką tego typu pokazów (jakkolwiek to brzmi), dlatego nie wypowiadam się odnośnie sztucznych ogni. Natomiast oprawa muzyczna do pokazu była całkiem, całkiem. Można się było wczuć w klimat.

     Tutaj znajdziecie filmik jak to wyglądało:


     A tutaj po kolei muzyka z pokazu bez zbędnego trzeszczenia ;-):






     Wianki nie były jedyną atrakcją. Od 19 - 21.06 pod Wawelem po raz kolejny odbył się Jarmark Świętojański podczas którego można było pooglądać to i owo. Co prawda najwięcej mogli skorzystać najmłodsi, dla nich organizowane było zbieranie koralików (warsztaty na różnych stoiskach po których otrzymywało się koralik; po uzbieraniu wszystkich dzieci dostawały dyplom), ale dla dorosłych również nie zabrakło atrakcji. Odbywał się bowiem kiermasz ludowy podczas którego można było kupić produkty rękodzielnicze. Każdy dzień był inny. Podzielono średniowiecze na różne okresy i tak w piątek wczesne średniowiecze, sobota rozkwit średniowiecza, niedziela XVI - XVII wiek.

     Największą atrakcją oczywiście cieszyły się pokazy, między innymi turniej rycerzy na koniach, jak zwykle wygrał niezwyciężony Zawisza Czarny :-) oraz bardzo ciekawa żonglerka flagami gwardii pałacowej. Można było spotkać kata, inkwizytora, Wandę, księżną Kingę, Bolesława Chrobrego oraz Kazimierza Wielkiego.


 
Pierwszy od lewej Zawisza Czarny - Sandomierski Ośrodek Kawaleryjski (zdjęcie z komórki więc wybaczcie)






 
Uzyskiwanie dziegciu




 
Narzędzia tortur




 
Szubienica




 
I zbliżenie :-)


Dworzanie


 
Wszystko dzięki maszynie Gutenberga ;-)




 
Nie mogło zabraknąć muzyków



P.S. Znacie jakieś imprezy w podobnym klimacie? A może jakieś ciekawe miejsca z ruinami zamków?

wtorek, 1 lipca 2014

Mordimer wyjaśnia kolejną kryminalną zagadkę






     Kolejna książka Jacka Piekary o inkwizytorze Madderdinie nosi tytuł "Ja, Inkwizytor. Bicz Boży". Według przygód bohatera jest to tom 5, patrząc po kolejności wydania tom 8. Trochę mnie irytuje nie zakańczanie serii oraz pisanie nowych przygód, gdy jeszcze pisarz nie wrócił do dzieciństwa Mordimera i nie wiadomo kiedy to się stanie. Ale ponieważ lubię lekki styl Piekary oczywiście książkę przeczytałam :-)

     Opis:

     Kto i dlaczego w okrutny sposób zabija dostojników kościoła? Czy giną dlatego, że są ludźmi wielkiej świętości czy że popełnili obrzydliwe zbrodnie? Czy mordercą jest szaleniec, desperat, działający poza prawem inkwizytor, a może potężny czarnoksiężnik lub demon? Inkwizytor Mordimer Madderdin będzie musiał we własnym sumieniu rozstrzygnąć, czy ma do czynienia z przyjacielem, czy wrogiem. 

     Już siekiera do korzeni drzew jest przybita - słowa z listu, który oznacza śmierć.

     Zacznę od tego, że jak dla mnie okładki są coraz gorsze :-/ Chociaż lepsze niż to co zrobili po wznowieniu pierwszych wydań książek o inkwizytorze. Ilustracje jak zwykle na wysokim poziomie, ale to zasługa świetnego Dominika Brońka.

     Tym razem książka nie jest podzielona na kilka historii, a składa się z jednej. Rozdziałów sporo bo aż XVII, a ma 483 strony do czytania i jest najgrubszą książką Piekary napisaną o inkwizytorze. Dla mnie zdecydowanie lepsza od dwóch poprzednich: "Ja, Inkwizytor. Wieże do Nieba"; "Ja, Inkwizytor. Dotyk Zła". 

     W "Biczu Bożym" Mordimer skupia się na wyjaśnieniu zagadki tajemniczych morderstw dokonywanych na sługach bożych. Co ukrywają zakonnice z klasztoru adelanek? To będzie musiał odkryć nasz inkwizytor, a dzieje się tam sporo. Akcja rozwija się w dość szybkim tempie ukazując coraz to nowe zaskakujące fakty. Dowiadujemy się między innymi dlaczego Chrystus zniknął po zdobyciu Rzymu. Mordimer cały czas w formie. Jest nieustępliwy i nieprzekupny. Postępuje zgodnie z własnym sumieniem i nie cofa ani o krok.

     Historia zgrabnie opisana bez zbędnych ozdobników. Morderstwa, intrygi, fanatycy religijni, libacje, uciechy cielesne i rubaszne komentarze bohatera. Do tego przyzwyczaił nas Piekara i to możemy znaleźć w "Ja, Inkwizytor. Bicz Boży".  Czego chcieć więcej? Chyba jedynie wygodnej kanapy by spędzić te parę godzin z Mordimerem ;-)

czwartek, 26 czerwca 2014

Dni Fantastyki we Wrocławiu 27-29.06.2014

     Dzisiaj krótka informacja dla miłośników fantastyki. Ten weekend, a więc 27-29. 06. 2014 we Wrocławiu odbędą się Dni Fantastyki. Oczywiście jak to ja, zorientowałam się trochę za późno i już mam coś innego zaplanowane więc się nie pojawię :-(, a będzie się działo. Z tego, co zapowiadają organizatorzy będzie wiele atrakcji. Znaleźć coś dla siebie będą mogli zarówno miłośnicy książek jak i gier RPG, planszowych, komiksów, wielbiciele kultury japońskiej w tym mangi oraz anime. Będzie również strefa dla dzieci, gdzie organizowane będą różnego rodzaju zajęcia. Dla dorosłych sporo konkursów, turniejów oraz pokazów i warsztatów(między innymi pisania scenariuszy do gier).

     Niestety z tego, co dzisiaj zaglądałam na stronę z udziału zrezygnował Jacek Piekara. Szkoda. Jakieś dwa lata temu bardzo czekałam na Targi Książki w Krakowie ze względu właśnie na niego, ale w ostatniej chwili odwołał swoją wizytę :-(, ale na Dniach Fantastyki nie zabraknie innych autorów w tym jako gość specjalny Andrzej Sapkowski. Będzie również włoska pisarka Licia Troisi oraz wielu innych. 

     Na pewno warto się wybrać. Ja bardzo żałuję, że nie mogę :-(

     Tutaj podrzucam link do strony organizatora: 

wtorek, 24 czerwca 2014

Zombi mutanty atakują "Enklawę"






     Dzisiaj coś dla młodzieży chociaż starszy czytelnik też może liczyć na dobrą rozrywkę. "Enklawa", bo o niej mowa jest książką opisująca postapokaliptyczny świat, w którym nie brakuje niebezpieczeństw. Autorka Ann Aguirre jest amerykańską pisarką o dość bogatym życiorysie. Zasłynęła powieściami science fiction i romansami. Przyznaje,że to połączenie nie sprawiło na mnie żadnego wrażenia. Jeżeli ma być to coś podobnego do "Zmierzchu", to ja podziękuję. Na szczęście podobne nie jest. Bardziej porównywane do "Metro 2033" oraz "Igrzysk Śmierci" i to już mnie bardziej przekonuje :-)

     Opis:

     W świecie Karo, enklawie głęboko pod ziemią, prawo do imienia zyskujesz wtedy, jeśli zdołasz przeżyć piętnaście lat. Od tej pory jesteś Łowcą, Robotnikiem lub Reproduktorem. Karo zawsze chciała być Łowcą. Teraz wyrusza na pierwsze polowanie - z tajemniczym Cieniem, chłopakiem, którego dotyk jest tak delikatny jak sztylet jest śmiercionośny. Ale nawet razem mogą paść ofiarą czających się w tunelach potworów. Zwłaszcza gdy odkryją, że te bezmyślne krwiożercze bestie zmieniły się w zorganizowanych, inteligentnych myśliwych. Lecz starszyzna nie zamierza tego rozgłaszać. Karo i Cień chcą ostrzec mieszkańców enklawy, więc...zostają z niej wygnani. W tonących w ciemności, spowitych dymem tunelach czeka ich śmierć. Pozostaje tylko droga na Powierzchnię - skąd nikt jeszcze nie wrócił...

     Jak wiadomo z opisu część książki dzieje się w podziemnych tunelach. Ciemność tam panuje niebywała przez co bohaterowie zmuszeni są posługiwać się wyostrzonym słuchem, węchem oraz w niektórych wypadkach dotykiem. Czające się tam stwory to takie jakby zmutowane zombi. Czytając do głowy wpadały od razu obrazy jak z filmów "Resident Evil", "Jestem Legendą" "Noc, Świt, Dzień, Powrót, Wysyp, Ziemia Żywych Trupów". Trochę tych filmów jest ;-) W każdym razie książka jest o zasuwających zombi mutantach, którzy atakują niewinnych ludzi i przy dużym szczęściu nieszczęśnicy(oczywiście ludzie) zostają zjedzeni. W innym wypadku po ugryzieniu stają się jednymi z nich. Pomijam fakt powielania tematu, ale z jednej strony ciekawe jak inaczej mieliby się "rozmnażać" :-)

     Druga część książki dzieje się na powierzchni i o zgrozo, tu również są zombi mutanty, a także czyhają inne niebezpieczeństwa, jak gangi w zruinowanym mieście. Nie trzeba długo czekać by młodzi ludzie podjęli wędrówkę na północ, bo tam podobno odeszli ludzie. Długa droga przed nimi podczas której budzą się przyjaźnie, wrasta zaufanie, pojawia się przywiązanie i cieplejsze uczucia. Tu muszę dodać, że Karo i Cień na powierzchni nie wędrują sami, ale z kim, tego już nie powiem, doczytajcie :-)

     Bohaterowie przez to, że żyją w trudnych warunkach są nad wiek dojrzali. Odrzuceni przez starszyznę próbują przetrwać i zbliżają się coraz bardziej do siebie. Na szczęście nie jest to tani romans, a dość dobrze napisany thriller o zniszczonym tajemniczą katastrofą świecie. Młodzi ludzie mogą liczyć tylko na siebie i na swój instynkt. Ich rodzące się uczucie nie jest mocno akcentowane przez co książka nie trąci tandetą.

     "Enklawa" napisana jest lekką ręką, ale trzyma dobry poziom. Chwile grozy mogą sprawić, że niektórym krew zastygnie w żyłach :-) Akcja ciekawa, chociaż przewidywalna, w szczególności zakończenie.

     Jak już wspominałam książka bardziej dla nastolatków, bo i do nich jest skierowana, ale nie zmienia to faktu, że jest dobrą rozrywką. Polecam :-)