piątek, 3 stycznia 2014

Albion wzywa prawowitego króla


     Pierwsza książka jaką przedstawie wam w nowym roku to drugi tom "Pieśni Albionu" Stephena Lawheada zatytułowany "Srebrnoręki". Jak wspominałam przy okazji "Wojny o Raj" można powiedzieć, że od tej serii zaczęła się moja przygoda z fantastyką. Są to książki niezwykłe, o przyjaźni, szlachetnych czynach, odwadze i  walce z własnymi słabościami. To wszystko w świecie pełnym magii, malowniczych krajobrazów i oczywiście ze wspaniałymi wojownikami.

     Opis:

     Wielki król, Meldryn Mawr , nie żyje, a jego królestwo, leży w gruzach. Przez kraj przetacza się fala zdrady i okrucieństwa. Książę Meldron, podżegany przez chciwego i przebiegłego Siawna Hy, zgłasza pretensję do tronu. Panowanie, władza oraz wybór prawowitego króla to główne wątki drugiego tomu trylogii "Pieśń Albionu", opartej na mitologii celtyckiej. Stephen Lawhead, znany polskiemu czytelnikowi jako autor cyklu "Pendragon"("Taliesin"; "Merlin"; "Artur"), wszedł na stałe do grona czołowych autorów współczesnej literatury fantasy.

     W "Srebrnorękim" śledzimy wydarzenia, które opisuje nam ostatni żywy bard. Znamy jego oczywiście z poprzedniej części lecz tu nam się przedstawia tak: "Syn Tegvana, syn Teithi, syn Talaryanta, bard i syn bardów, jam jest Tegid Tathal". Jest on przyjacielem nowo obranego króla, a mianowicie Llew.

     Po tragicznych wydarzeniach, po których Tegid zostaje oślepiony(czasami widzi dzięki posiadaniu trzeciego oka), a Llew traci prawa dłoń, zmuszeni są uciekać. Schronienie znajdują w przepięknym miejscu wśród wzgórz i lasów okalających jezioro. To tam przybywają uchodźcy z całego kraju. Spokojne miejsce, wręcz sielankowe.

     Wkrótce jednak bohaterowie będą musieli odeprzeć siłę wroga, która liczebnością i okrucieństwem zdecydowanie ich przewyższa.

     Książka jako kontynuacja wypada całkiem nieźle. Autor spisał się, a porównywanie jego stylu do Tolkiena, nie jest bezpodstawne. Rozmach oraz poetycka wizja o kraju Celtów pozwala nam na całkowite zagłębienie się w ten piękny świat. Bohaterowie, którzy przechodzą trudne chwile, są rozgoryczeni, pełni obaw by później spełnić swoje powinności. Trzeba przyznać, że wyraźną kreską oddzielone jest dobro od zła. Co prawda, osobiście wolę niejednoznaczne postacie i sytuację, ale tutaj nie będę się tego czepiać.

     Nie będę ukrywać, że całą trylogię darzę wielkim sentymentem. Zapewne przeczytam ją jeszcze nie raz :-) Polecam i mam nadzieję, że ci co się skuszą przeżyją równie miłe chwile jak ja, w pięknym Albionie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz