poniedziałek, 3 lutego 2014

Pomiędzy bogami, a piekielnymi


     Dzisiaj przedstawiam "Wrzawę Śmiertelnych" Erica Nylunda. Sięgnęłam po nią ponieważ ma aż 882 strony tekstu, wiec jest grubaśna :-D Tytuł całkiem, całkiem przypadł do mojego gustu, a okładka diabelsko - anielska nie jest zła, chociaż grafik mógł się lepiej postarać.

     Autor, jak wieść niesie, pracuje w Microsoft Game Studios. Współtworzył między innymi takie tytuły jak "Mass Effect" czy "Gears of War", co jak dla mnie jest na plus. Poprzednie jego książki osadzone są w uniwersach z gier, ale również tworzy samodzielne powieści fantasy.

     "Wrzawa Śmiertelnych" rozpoczyna pięciotomową serię o rodzeństwie Post. Jednak pierwszy tom stanowi zamknięta całość. Więc jeśli komuś nie przypadnie do gustu może sobie resztę spokojnie odpuścić.

     Opis:

     Ważą się losy wojny Nieśmiertelnych i Piekielnych.

     Wynik starcia zależy od dwojga młodych ludzi.

     W dniu swoich piętnastych urodzin Fiona i Eliot zostają wplątani w odwieczny konflikt miedzy bóstwami. Poznają prawdę o swoim rodzicach, którzy nie byli zwykłymi śmiertelnikami. Ich matką była bogini, a ojcem sam Książę Ciemności, Lucyfer.

     Od tysiącleci Nieśmiertelni i Piekielni konkurują o wpływ na ludzi, nie wolno im jednak walczyć ze sobą ani mieszać się w swoje sprawy. Bliźnięta to jednak coś innego, nowa siła. Nie zdecydowali jednak, po czyjej staną stronie.

     Fiona i Eliot to nastolatkowie, którym w zasadzie nie wiele wolno robić. Mają się uczyć i pisać wypracowania, ale nie chodzą do szkoły. Czytają książki, ale tylko takie, gdzie nie ma nic nawet słowem wspomnianego o magii, czy muzyce. Mogą jadać tylko jedzenie przygotowane przez prababcię Cecilię. Żadnych słodyczy, ani fast foodów. Oboje pracują w restauracji "U Ringo" i jedynie w drodze do niej mają nieco swobody. Ich życie jest szare i nudne,a co najgorsze przewidywalne. Wszystko się zmienia kiedy Eliot zostaje zaczepiony przez bezdomnego, który nie jest tym za kogo się podaje. U babci również pojawia się nieproszony gość. Oczywiście tutaj zaczynają się schody, bo do bliźniąt roszczą sobie prawo i starożytni bogowie, i piekielni. Do których tak na prawdę należą? A może należy ich zgładzić? Koniec, końców zostają poddani trzem próbą, które mają to rozstrzygnąć. W międzyczasie okazuje się, że Eliot po ojcu ma zdolności muzyczne ;-), a Fiona po matce, potrafi przeciąć wszystko za pomącą nici.

     Jako rodzeństwo są dla siebie, jak chyba każdy w tym wieku wobec swojego brata, czy siostry. Kłócą się, ale się kochają. W trudnych chwilach są sobie podporą i jedno drugiemu nie da zrobić krzywdy.

     Bohaterowie całkiem zgrabnie przedstawieni. Nastolatki, które chcą mieć więcej swobody. W sytuacjach stresowych odznaczają się inteligencją. Na co dzień już nie koniecznie. Eliot jest zakompleksionym fraglesem. Fiona trochę zadufana w sobie, ale jest to tylko w stosunku do brata. Wśród obcych nieśmiała. Babcia, hmm, o niej sobie doczytajcie. Ojciec, Lucyfer, jak dla mnie strasznie nie zaradny życiowo i jakaś taka ciamajda. Nie tego się spodziewałam po Księciu Ciemności.

     Akcja może się nie wlecze, ale też nie jest wartka. Raczej ma swoje tempo, którego siłą rzeczy się nie przeskoczy. Oczywiście występuje tutaj konflikt pokoleń oraz próba młodzieńczego buntu. Wszystko na tle skłóconych, ale trzymanych przez pakt bogów i piekielnych demonów.

     Książka skierowana jest raczej dla nastolatków i doświadczonego mola książkowego nie zadowoli, a tym bardziej nie zaskoczy. Nie mniej jednak przyjemnie się czyta. Napisana jest prostym językiem przez, co umysł się nie wysila. Polecam dla fanów "Percyego Jacksona", "Czerwonej Piramidy" czy "Harrego Pottera". Miłego czytania :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz