środa, 11 marca 2015

Krwawe klejnoty


     Wróciłam do Trudi Canavan mimo, że nie za bardzo przepadam za jej powieściami. Ponieważ jednak zaczęłam kolejną trylogię, wypadałoby ją skończyć. Tak że tym razem przedstawiam "Łotra" z "Trylogii Zdrajcy".

     Opis:

     Żyjąc wśród sachakańskich buntowników, Lorkin stara się dowiedzieć o nich i ich wyjątkowej magii jak najwięcej. Zdrajcy nie są jednak chętni, by podzielić się nią w zamian za wiedzę uzdrowicielską, którą tak desperacko pragną poznać. Choć Lorkin przypuszcza, że obawiają się ujawnić przed światem swoje istnienie, pojawiają się pewne przesłanki, że ich plany są ambitne.

     Sonea szuka dzikiego maga, mając świadomość, że Cery nie może w nieskończoność uciekać przed zamachami na swoje życie, mag jednak ma znacznie większy wpływ na półświatek, niż się obawiała. Jego jedynym słabym punktem jest więziona w strażnicy matka.

     W Sachace Dannyl utracił poważanie wśród elity, po tym jak pozwolił Lorkinowi dołączyć do Zdrajców. Uwaga ashakich natomiast skupia się na nowym ambasadorze Elyne, którego Dannyl zna aż za dobrze.

     Tymczasem na Uniwersytecie dwie nowicjuszki przypominają magom Gildii, że czasami największy wróg kryje się wśród nich samych.

     Lorkin wciąż przebywa u zdrajców, gdzie pracuje i powoli poznaje społeczność rządzoną przez kobiety. Nie jest tutaj do końca bezpieczny, ale tylko u Zdrajców może się dowiedzieć jak wyrabiać krwawe klejnoty. Po za tym przebywa tu również jego ukochana Tyvara.

      Sonea wciąż poszukuje Dzikiego Maga, ale ciekawszymi wątkami zdecydowanie są poczynania ambasadora Dannyla oraz jego byłego kochanka, Tayenda, w Sachace, a także rozwijająca się znajomość z Achatim. Drugim dość interesującym wątkiem jest historia Lilii, która poznała zakazaną magię oraz jej związek z Anyi, córką Ceryego.

     "Łotr" napisany jest dobrze znanym stylem autorki, czyli jak dla mnie nieco nudnawym. Nie ma tutaj szybkich akcji, a raczej wszystko w monotonnym tempie zmierza w wyznaczonym kierunku. Bohaterowie może nie powalają na kolana swoimi czynami, ale też nie brak im odwagi.

     W drugim tomie "Trylogii Zdrajcy" odczuwa się, tak jak i w poprzednich książkach Canavan, że zostało to napisane przez kobietę. Brak tutaj brutalnych, krwawych akcji, ostrego języka. Nie oznacza to jednak, że książka jest zła, wręcz przeciwnie. Ta trylogia jest dla mnie zdecydowanie najlepszą jaką czytałam tej autorki. I przede wszystkim ogromny plus za poruszanie wątków homoseksualnych. Nie każdy autor ma odwagę o tym pisać, a tu proszę aż dwa związki.

     Książka zasługuje na uwagę. Polecam :-)

2 komentarze:

  1. Mi ciekawsza wydawała się "trylogia czarnego maga" ponieważ poznawalem dopiero ten świat tutaj nic nowego nie dostajemy prócz tych związków osób tej samej płci :-) na szczęście autorka nie podchodzi do nich w sposób erotyczy a jedynie emocjonalny ale chyba zbyt wiele zdradza :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie każda jej trylogia jest schematyczna, powtarzają się postacie i zdarzenia. Jedynie związki homoseksualne dodają czegoś nowego, ale jak zauważyłeś nic po za tym.

    OdpowiedzUsuń