poniedziałek, 24 czerwca 2013

Osowcy ponownie ruszają do ataku





     Ponownie spotykamy się z Adrianem Tchaikovskym przy okazji czwartej części "Cieni pojętnych" noszącej tytuł "Hołd dla Mroku". Nie muszę wspominać, że jest to jeden z moich ulubionych autorów. Jego owadzi świat mnie zafascynował.

     Opis:

     Żądny krwi czarownik Uctebri zdobył wreszcie Szkatułę Cienia i może rozpocząć mroczny rytuał, który ma przynieść nieśmiertelność władcy osowców. Jednak Uctebri ma własne plany tak wobec imperatora jak i Imperium. Wielkie armie osopodobnych kontynuują zwycięski pochód. Przywódca siatki szpiegów Stenwold Maker musi zdecydować, na których ze swoich sojuszników może naprawdę liczyć. Tym razem bowiem wojska Imperium nie zatrzymają się, dopóki nie zdobędą Kolegium, rodzinnego miasta Stenwolda. Mistrz broni Tisamon staje przed straszliwym wyborem. Musi opuścić przyjaciół oraz córkę i doznać wielu upokorzeń, żeby w zamian stanąć przed imperatorem z ostrzem w dłoni. Jednak czy kieruje nim naprawdę wyłącznie honor czy może inna, złowieszcza siła?

     Jest to najlepsza książka w serii jaka się do tej pory ukazała. Stenwold Maker wciąż stara się pozyskać sojuszników do obrony Nizin. Jego siatka szpiegów staje przed trudnymi wyborami. W to wszystko wplątane są problemy Kymene, która walczy o wyzwolenie Myny spod władzy osowców, oraz mieszańca Drefosa, który ma stłumić bunt w Szarze. Achaeos dogorywa  w Tharnie, a Salma hasa po Nizinach budząc strach wśród wojsk Imperium. Jedni bohaterowie giną by powstali inni. Nie ma czau na płacz. Trzeba szybko podejmować decyzję, by nie zostać zniewolonym.

     Książka zdecydowanie rewelacyjna. Szybka akcja oraz wielowątkowość to zdecydowanie plusy, chociaż dla niektórych może stanowić to problem bądź być zniechęcające. Osobiście przeczytałam ją szybko i nie zwiodłam się. Częste zwroty akcji, nieprzewidywalność to zdecydowanie atuty "Hołdu dla Mroku". Polecam i życzę miłej lektury.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz