wtorek, 13 stycznia 2015

Przepowiednia banfaith z Albionu dobiega końca


     Pierwszą książką jaką przedstawiłam w roku 2014 był "Srebrnoreki" Stephena Lawheada. Rok 2015 również zacznę od jego książki, a nosi ona tytuł "Węzeł bez Końca" i jest ostatnim tomem trylogii "Pieśń Albionu". Jak pisałam już wcześniej mam do nich pewien sentyment ponieważ właściwie one wyznaczyły książkowo - gatunkową ścieżkę, którą podążam do tej pory. Może to naiwne, ale zawsze miałam gdzieś tam cichą nadzieję, że to co przeżył Llew wydarzyło się na prawdę i może coś takiego spotka również mnie. Któż by nie chciał :-)

     Opis:

     W Albionie szaleje ogień, dziwny, ukryty, o ciemnych, niewidocznych dla oczu płomieniach. Pozostawiając zgliszcza, gromadzi coraz więcej ciemności w swym gorącym, czarnym sercu...

     Llew Srebrnoręki jest królem Albionu, a Mąż z Brązu przeciwstawia się jego władzy. Llew musi odbyć podróż do Plugawej Ziemi, aby odzyskać swój największy skarb. Rozpoczyna się ostatnia bitwa.

     Llew rozbudowuję swoją osadę. Pragnie by jego lud był szczęśliwy. By ulżyć w pracy postanawia wybudować młyn. Czyni wszystko by być dobrym, sprawiedliwym królem. Jego spokój burzą obcy, którzy panoszą się po wzgórzach. Bagatelizuje jednak ostrzeżenia i tarci to, co jest mu bardzo drogie. By odzyskać swą ukochaną przemierzy cały Albion oraz złamie geas (król nie może opuścić Albionu) i podąży do Plugawej Ziemi. Tam po wielu niebezpiecznych przygodach odnajdzie Goewyn, ale na tym się nie kończy historia Llew. Przepowiednia musi zostać wypełniona.

     Bohaterowie to prawi i szlachetni mężowie, nie bojący się podążać za swymi ideałami. Z wysoko uniesioną głową wychodzący na przeciw niebezpieczeństwom przynoszonym im przez los. Dzielni wojownicy z wprawą rozprawiają się ze swymi przeciwnikami. Niektórzy giną, by inni mogli iść na przód. Ich wrogowie są bezwzględni i nie zawahają się przed nieczystymi zagrywkami byle tylko osiągnąć cel, a co za tym idzie zemścić się na Llew.

     Akcja z początku spokojna, znacznie przyspiesza, gdy bohaterowie przenoszą się z Albionu do Tir Aflan. Rozdziały są krótkie, przez co bardzo szybko się czyta. Historia opowiedziana jest w gawędziarski sposób i śledzimy ją z perspektywy głównego bohatera jak w pierwszym tomie.

     "Węzeł bez końca" to zgrabne zakończenie całej historii, w której mity celtyckie splatają się ze znaną nam rzeczywistością. Ten barwny świat sprawia, że chciałoby się w nim pozostać na wieki. Niestety wszystko, co dobre ma kiedyś swój koniec. Na szczęście do "Pieśni Albionu" zawsze można powrócić poprzez książki Lawheada :-D

     Polecam serdecznie :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz