wtorek, 4 listopada 2014

Uwięzieni w grze komputerowej


  Co by było, gdyby gra komputerowa przeniosła i uwięziła nas w czasie rozgrywki? Na takie pytanie zdaje się odpowiadać "Hyperversum" Cecilii Randall. Osobiście książka nasuwa mi na myśl anime "Sword Art Online". Tam również bohaterowie zostają uwięzieni w grze, zawierają przyjaźnie, sojusze z innymi graczami oraz dążą do przejścia wszystkich levelów. W książce oczywiście nie przechodzi się etapów i nie zdobywa punktów. Gracze z "Hyperversum" przenieśli się bowiem w czasie.

     Opis:

     Ostrzegali cię przed spędzaniem całego wolnego czasu w wirtualnym świecie gier komputerowych? Mieli rację...

     Wyobraź sobie komputerową grę RPG, która pozwala nie tylko śledzić losy bohaterów, ale wejść w ich skórę. Która zaciera granicę pomiędzy rzeczywistością a światem wirtualnym.

     Ta gra nazywa się Hyperversum.

     Daniel, Ian i Jodie przenoszą się do XIII- wiecznej Francji, żeby w świecie wirtualnym przeżyć największą przygodę swojego życia. W wyniku awarii systemu fikcja miesza się z rzeczywistością, a powrót do teraźniejszości wydaje się niemożliwy. Przed bohaterami pojawiają się nieoczekiwane wyzwania. Czy Ian uratuje ukochaną z przeszłości? Czy Daniel pokona strach i z chłopca stanie się mężczyzną? Czy Jodie odnajdzie się w roli średniowiecznej damy? Czy ich przyjaźń przetrwa próbę czasu i przestrzeni?

     Sześcioro graczy, o tym, że jest jeszcze Martin, Donna i Carl opis nie wspomina,  przenosi się w czasie. Od samego początku nie idzie za dobrze. Podczas sztormu przyjaciele zostają rozdzieleni. I tak czworo z nich trafia do francuskiego miasteczka pod jurysdykcją Angielską. Tam muszą zmierzyć się z okrutnym szeryfem Derangale. Trafiają do więzienia, z którego udaje im się uciec, a następnie znajdują się na terenie Francji. Dziewczyna, z którą uciekali okazuje się szlachetna damą. Za to, że udzielili jej pomocy trafiają pod skrzydła jej opiekuna, hrabiego de Ponthieu. Próbują odnaleźć zaginionych przyjaciół, a w międzyczasie muszą się zmagać z średniowieczną rzeczywistością. Bohaterowie dość szybko przystosowują się do nowych warunków i nie raz udowadniać będą, że są godni zaufania.

     Autorka skupia się raczej na męskich postaciach, przez co śledzimy akcje oczami Daniela oraz Iana. Jodie mimo iż została wymieniona w opisie jest jakby postacią poboczną. Nie ma co narzekać ponieważ wiele się dzieje. Ze spisku trafiamy na turniej, a z turnieju wyruszamy na bitwę.

     Akcja podparta jest historycznymi wydarzeniami, a postacie fikcyjne wymieszane są z rzeczywistymi. Taki miks pozwala bardziej uwiarygodnić opisane wydarzenia.

     Jeśli chodzi o pytania zawarte w opisie to wiadomo, nawet nie czytając można odpowiedzieć twierdząco i nie ma, co gdybać. Książka napisana jest prosto, ale nie znaczy, że jest zła. Czyta się ją dobrze, ale dla mnie nie jest jakoś super porywająca. Może przez to, że nie ma skomplikowanej fabuły. Wiadomo, co jest czarne, a co białe. Kto zły, a kto dobry. Bohaterowie nie mają trudnych, niejednoznacznych charakterów. Nawet historia miłosna jest potraktowana po macoszemu. Wydaje się jakby autorka bała się zagłębić w relacje między bohaterami. Można było z tych postaci wyciągnąć więcej. Ale, co ja się będę czepiać skoro książka odniosła sukces na świecie, a i z tego, co czytałam dużo ludzi wypowiada się o niej w samych superlatywach. Może mnie nie powaliła, bo nie jestem w odpowiedniej grupie wiekowej.

     Książka nie zachwyci doświadczonych czytelników, ale można ją przeczytać jako ciekawostkę i jak to mówię: przerywnik w ciężkim repertuarze ;-)

     Czytajcie, a otworzą się przed wami niezwykłe światy :-D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz